niedziela, 29 kwietnia 2012

Rozdział 7.

- Harry? – spytał Louis niepewnie.
Nadal stałem i wpatrywałem się w niego oszołomiony.
- Harry? – powtórzył.
- Przepraszam. – ocknąłem się. – Po prostu zaskoczyło mnie to wszystko…
- Masz mi za złe, że cię pocałowałem? – spytał niepewnie.
- Sam nie wiem…
- Gdyby ci się nie podobało to nie odwzajemniłbyś pocałunku, prawda? – stwierdził.
Chyba miał rację… Nie wiedziałem, co mam zrobić. Nadal byłem zaskoczony tym, co zaszło, a zwłaszcza tym, co sam zrobiłem. Właśnie po raz pierwszy w życiu pocałowałem się z facetem. Nigdy nie przypuszczałem, że w ogóle to zrobię, a już na pewno nie, że zrobię to, będąc prawie trzeźwym.
- Prawda? – nalegał Louis.
- Prawda. – przyznałem.
- Czy… Czy mógłbyś dać nam szansę?
Zaskoczył mnie po raz kolejny. Czy on właśnie zaproponował mi związek? Zdecydowanie za dużo wrażeń, jak na jedną noc…
- Louis, ja…
- Wiem, że pewnie nie podoba ci się ten pomysł… – posmutniał. – Ale przemyśl to, dobrze? Dam ci trochę czasu.
- Dobrze. – skinąłem głową niepewnie.
- Mogę cię odprowadzić do domu? – spytał z nadzieją.
Zawahałem się przez chwilę, lecz w końcu kiwnąłem szybko głową, na znak, że się zgadzam. Kiedy szliśmy Lou znowu się rozgadał i był całkiem swobodny. Zupełnie jakby zapomniał, że przed chwilą wyznał, że mu się podobam…

~*~

Otworzyłem zaspane oczy i delikatnie podniosłem głowę. Ból, jaki poczułem był niemiłosierny.
-Za dużo wypiłem...- jęknąłem.
Powolnym ruchem odwróciłem się na drugi brzeg. Moje oczy napotkały małą kartkę na stoliku nocnym.
Sięgnąłem po nią, i przeczytałem "Dziękuję za wszystko. Katherine ♥"
Katherine? Jaka Katherine? Musiało to trochę potrwać, zanim wszystko do mnie dotarło. Wczorajsza impreza w klubie, blondynka z dużym biustem. A tak, wyszliśmy wczoraj z klubu by...
Boże Święty. Nie możliwe, nie mogłem.
Przeczesałem palcami włosy i opadłem bezwładnie na łóżko.

~*~


-Dowiem się, o co tu chodzi? - powiedziałam gniewnie, wchodząc do domu i rzucając torebkę w kąt.
-Leslie... proszę...
-Martwa? - przerwałam mu - Czy to są jakieś cholerne żarty? Skąd Ty go znasz? Skąd on mnie zna? I dlaczego mówił takie rzeczy?
-Leslie, nie mogę Ci wszystkiego wyjaśnić - starał się mnie uspokoić.
-O, czyli skrywasz przede mną jakieś tajemnice? - powiedziałam, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
-Leslie, to nie tak jak myślisz. Usiądź, wysłuchaj mnie chociaż przez chwilę. Proszę...
Nic nie mówiąc, usiadłam na drugim końcu sofy, i spojrzałam na niego doczekując się wyjaśnień.
-Chłopak, którego spotkaliśmy... Liam, jak już pewnie wiesz... znamy się już od dłuższego czasu. On Ciebie też zna.
-Skąd? - przerwałam.
-No ten... - przerwał.
-Hmmm?
-Poznaliście się, gdy byłaś mała. Pewnie już go nie pamiętasz, bo wyjechał...
Widziałam, ze zaczął coś kręcić.
-On... -kontynuował - Opowiadał mi, że Cię zna.
-Dlaczego powiedział, że powinnam być martwa?! - to pytanie ciągle chodziło mi po głowie.
-Widziałaś, że chyba dużo wypił...
-Tak, jasne. - lekko się uśmiechnęłam.
Przyszedł mi do głowy pewien pomysł. Jedyny sposób, by dowiedzieć się prawdy. Wiedziałam, że od Zayna nic nie wyciągnę. Nie wiem o co tu chodzi, ale chciałam i musiałam dowiedzieć się prawdy.
-Nie tłumacz się już. - wzruszyłam ramionami. - Nie ważne.
-Naprawdę? - wyglądał na zaskoczonego. - Dziękuję.
Przysunęłam się do niego bliżej, wyciągając ramiona i tuląc jego umięśniony tors.

~*~

Podniosłam delikatnie głowę.
-Zayn? - szepnęłam.
Zasnął. Świetnie! Wysunęłam się cichutko z łóżka, i podeszłam do szafki nocnej, od jego strony. Chwyciłam w rękę jego telefon i jak najciszej wymknęłam się z pokoju. Zaczęłam przeglądać jego listę kontaktów. W końcu odnalazłam to, czego szukałam. Wybrałam numer w swojej komórce i już po chwili usłyszałam sygnał.
_______________________________________

A oto i siódemka :) Nie wiem jakoś specjalnie, co tu tym razem napisać no ale mówię tylko jak coś, że na majówkę jestem w górach i nie mam tam neta, a jak coś to wracam w środę :)
- Olga

Mam nadzieję, że się podobał (: Długi to on aż tak nie jest, no ale akcja się rozwija. Zachęcamy do komentowania, bo ostatnio zauważyłyśmy, że komentujecie mniej, niż wcześniej.
- Oliwia ♥

piątek, 20 kwietnia 2012

Rozdział 6.

- Jak to martwa? – zapytałam, patrząc na tego kolesia, jak na kogoś chorego na umyśle. – Wszystko z tobą w porządku?
- Chyba, że… – mruknął znowu do siebie. – Chyba, że jakimś cudem przeżyłaś.
- Co ty za bzdury wygadujesz?!
- Leslie! – usłyszałam krzyk Zayn’a.
Odwróciłam się, a mój chłopak już po chwili stał przy moim boku, patrząc z nienawiścią na bruneta. Objął mnie w pasie i przyciągnął bliżej siebie.
- Daj jej spokój. – syknął.
- Ty. – wycedził nieznajomy. – Mogłem się domyśleć, że postanowiłeś wykorzystać sytuację.
- Niczego nie wykorzystuję. – odparł Zayn, wkurzony. – To ty jesteś wszystkiemu winien.
- O czym wy do jasnej cholery rozmawiacie?! – krzyknęłam, irytując się tym, że mnie ignorują.
Zayn spojrzał na mnie, a jego wyraz twarzy natychmiast stał się delikatniejszy, jakby przepraszający. W jego oczach dostrzegłam smutek. Nie miałam pojęcia, o co chodzi, ale chyba działo się coś niedobrego.
- Porozmawiamy w domu, dobrze? – poprosił mój chłopak, delikatnym głosem.
- A dlaczego nie tutaj i teraz, kiedy mam szansę wziąć udział w dyskusji? – spytał ironicznie brunet.
- Daj sobie spokój, Liam. – warknął Zayn.
-Zayn, o co tu chodzi? - spytałam zdezorientowana.
-Wychodzimy Leslie.
-Ale...
-WYCHODZIMY. - przerwał mi. Chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę wyjścia, sprawnie omijając nieznajomego bruneta.
-Ja chcę wiedzieć o co tu chodzi. Kim jest ten chłopak? - starałam się wyrwać z jego uścisku, ale był zbyt silny. - ZAYN!
-Nie teraz Leslie, nie rozumiesz, że musimy wyjść?! - zatrzymał się.
-Dlaczego?
-Wiedziałem, że to nie jest dobry pomysł, żeby tu przychodzić. - mruczał pod nosem, i zaczął znowu ciągnąć mnie w stronę wyjścia.
Poddałam się, bo widziałam, że i tak nie uda mi się go powstrzymać. Nie miałam szans, był za silny. Niecierpliwie otworzył mi drzwi od samochodu i pomógł wsiąść. Po kilku sekundach już był na siedzeniu kierowcy, odpalił samochód, i z piskiem opon ruszył w stronę domu.


~*~

- Jeszcze jednego. – powiedziałem do barmana.
- Ej chłopcze, a stać cię w ogóle? – spytał kpiąco facet.
- Stać, stać. – powiedziałem, wyciągając banknoty z kieszeni. – Nie martw się, o to.
- Dla ciebie też? – zwrócił się do towarzyszącego mi Louis’a. Chłopak pokręcił głową przecząco, wypijając resztę zawartości kieliszka.
Barman wziął ode mnie kasę, po czym nalał mi jeszcze jeden kieliszek.
- Harry. – zwrócił się do mnie Louis.
- Hmm? – spytałem, biorąc łyka.
- Może chodźmy się trochę przejść po mieście, co? Mam już dosyć tego klubu, a podrywanie lasek póki co marnie nam idzie.
Przytaknąłem na znak, że ma rację. Opróżniłem do końca swój kieliszek, po czym wstałem z krzesła i razem z Lou udałem się do wyjścia. Chłodne powietrze wieczoru dobrze mi zrobiło, po tym zaduchu, który panował wewnątrz klubu. Szliśmy powoli po chodniku, nie śpiesząc się.
- Ile ty właściwie masz lat, co? – zwrócił się do mnie przyjaciel.
- Osiemnaście, a ty?
- Dwadzieścia. – odparł, po czym zamilkł.
Zerknąłem na niego – na jego twarzy dało się dostrzec niepewność i chyba coś go trapiło.
- Wszystko w porządku? – spytałem.
- Tak. – odparł niemal natychmiast. Widziałem, że kłamie.
- Stary, mnie możesz powiedzieć. – przekonywałem. – Masz jakiś problem? Może z dziewczyną? Jeśli tak to mając moją pomoc,nie masz się o co martwić. – zaśmiałem się, klepiąc go po plecach.
- Właśnie, o to chodzi, że… – Lou urwał.
- Że? – uniosłem brwi.
Louis zatrzymał się i spuścił głowę.
- Louis? – spytałem.
Wziął głęboki oddech, po czym podniósł wzrok na mnie i wyznał:
- Jestem homoseksualistą.
Zatkało mnie. Patrzyłem się na niego, myśląc, że zaraz wybuchnie śmiechem i powie, że to żart.
- C-co? – wydukałem w końcu. – Co ty powiedziałeś?
- Że jestem homoseksualistą. – powtórzył. – Pociągają mnie faceci.
Stałem, nie wiedząc, co powinienem zrobić. Nie miałem nic do homoseksualistów, ale po prostu zaskoczyło mnie to. Tym bardziej, że do tej pory to Lou razem ze mną wykazywał największe zainteresowanie płcią przeciwną. Chwila. Lou razem ze mną? I to akurat mnie wyznał swoją prawdziwą orientację… Czy Lou miał na myśli to, co mi się wydaje?!
- Harry… – zaczął Louis. – W dniu, w którym cię poznałem, wiedziałem, że nie jesteś zwyczajny. Masz w sobie coś, co pociąga mnie do ciebie bardziej, niż do jakiegokolwiek innego chłopaka, którego znam. Zrozumiem, jeśli nie odwzajemnisz moich uczuć. Ale proszę, daj mi spróbować. – powiedział, przybliżając się do mnie.
- Co ty robisz? – zdziwiłem się. Jego twarz była coraz bliżej mojej.
- Jeśli ci się nie spodoba, przerwij. – powiedział, po czym musnął delikatnie moje usta. Następnie rozchylił moje wargi, a jego język zaczął obcować z moim. Ku mojemu zdziwieniu, było to bardzo przyjemne. Zacząłem odwzajemniać pocałunek, co najwidoczniej spodobało się mojemu towarzyszowi. Musiałem to przyznać - Louis świetnie całował.
Po chwili odsunął się lekko ode mnie.
- Nie przerwałeś. – powiedział, uśmiechając się.
Miał rację. Nie dość, że nie przerwałem, to na dodatek odwzajemniłem ten pocałunek. Czy to znaczyło, że Louis zaczął mnie pociągać?

~*~

-Może opowiedziałbyś o sobie coś więcej? - spytała, ponętnie wyginając się w moją stronę.
-Cóż... nie wiem, czy jest dużo do mówienia. Jestem Niall i... i jestem Irlandczykiem. - powiedziałem biorąc kolejny, duży łyk piwa z butelki.
-Irlandczycy, są ponoć gorący... -mruknęła mi prosto do ucha.
-Może... -odpowiedziałem i postawiłem butelkę na szklany stolik, który stał obok specjalnych foteli, wyłącznie dla klubowiczów, którzy mieli bilet VIP. Zakupiliśmy go przy wejściu.
-To może się o tym przekonajmy? - zaczęła jeździć ręką po moim udzie.
-Może... - powtórzyłem, starając się wysłać jej jedno z moich najlepszych spojrzeń.
-Chodź... - przygryzła dolną wargę, chwyciła mnie za rękę i zaczęła przeciskać się przez tłum.
_______________________________________________________

Wiele Wam nie wyjaśniłyśmy, ale może teraz macie więcej przypuszczeń? :D
Co do Larry'ego to któraś z Was zaproponowała go pod rozdziałem, w którym poznają Lou i szczerze mówiąc, pisząc tamten fragment też naszedł mnie taki pomysł ;D Dlatego postanowiłyśmy go zrealizować, podoba się? :)
- Olga

Znowu ta sytuacja, że miało się w tym rozdziale coś wyjaśnić, a się nie wyjaśniło za bardzo :D Może w następnym...
Staramy się, żeby to wyszło tak zagadkowo i żebyście od razu tak nie domyślili się wszystkiego. Ogólnie mam nadzieje, że rozdział się podoba, no i dałyśmy tu trochę Larry'ego :)
Mam też małą prośbę : moglibyście wejść na blog mojego przyjaciela? Dopiero zaczął pisać, jest na razie  prolog, ale myślę, że Was zaciekawi. Jeżeli bylibyście tak mili, to tu macie link : http://circle-of-hate.blogspot.com/ Z góry wielkie dzięki ♥ - Oliwia



sobota, 14 kwietnia 2012

Rozdział 5.

Od dawna tak dobrze się nie bawiłam. Tańczyłam właśnie z Zayn’em w jednym z najlepszych klubów w mieście. Cudownie było poczuć ten zaduch od tańczenia w przepełnionej sali i obecność obcych ludzi, którzy przypadkiem się o mnie ocierali. Od dawna nie byłam w tak dużym tłumie, więc czułam jakbym na nowo zaczęła żyć.

~*~


-Ej stary, spójrz na tą!
Powiodłem wzrokiem w miejsce, gdzie wskazywał Lou. Przy barze, na wysokim krześle siedziała dziewczyna. Ale to nie byle jaka dziewczyna. To było chyba najpiękniejsze zjawisko, jakie widziałem w życiu. Miała może z  20 lat? Zacząłem ją  poznawać z daleka. Długie nogi, zdawały się jakby sięgać nieba. Jasnobrązowe loki i skąpe ubranie.
-Dawaj Harry, zagadamy! - usłyszałem i już zostałem ciągnięty w stronę pięknej pani.
-Witaj, śliczna. - zacząłem siadając po jej prawej stronie.
Zignorowała mnie, i dalej sączyła swojego drinka.
-Co robi taka laska, sama. Tu w klubie? - kontynuowałem swoje zaloty.
-Szuka zdecydowanie kogoś bardziej męskiego od Ciebie, kochanie. Jak się tu dostałeś? Nie powinieneś teraz leżeć w łóżku? - zapytała ironicznie.
-Przecież jestem pełnoletni! - powiedziałem oburzony.
-Tak, tak. A ja jestem zakonnicą. Otrząśnij się kochanie, i wróć do rzeczywistości. Chyba za dużo wypiłeś.-rzuciła, odstawiając pusty kieliszek i odchodząc na parkiet.
Odprowadzałem ją wzrokiem, póki nie znikła w tłumie. Westchnąłem i dałem ręką znać barmanowi, by nalał mi coś mocnego. Ten spojrzał na mnie, jakby też miał wątpliwości, co do mojego wieku, ale nalał mi kieliszek wódki.
-Nie martw się stary. -usłyszałem Lou, który do tej pory siedział cicho.
-Nie martwię się -warknąłem.
Usiadł na wysokim krześle obok mnie, i zamówił drinka.
Spojrzałem na jego męski profil, i poprosiłem o dolewkę.

~*~


„No pięknie. Zgubiłem gdzieś wszystkich”, pomyślałem. Zayn i Leslie zapewne tańczyli gdzieś na parkiecie, ale w tym tłumie ciężko było ich dostrzec. Natomiast Harry i Lou przed chwilą gdzieś mi zniknęli, zapewne podrywali jakieś laski. Szczerze mówiąc trochę źle się z tym czułem. Zayn miał Leslie, która była w nim zakochana na zabój, Harry co chwilę podrywał jakieś panienki, Louis podobnie, jak już zdążyłem się przekonać. A ja? Nie miałem dziewczyny, a byłem zbyt nieśmiały, żeby zagadać. Z chłopakami obgadywałem dziewczyny, ale nigdy nie odważyłbym się do jakiejś podbić, co było dość żenujące, mając takich kumpli.
Stwierdziłem, że nic tu po mnie i zacząłem przepychać się w kierunku wyjścia.
- Już wychodzisz, przystojniaku? – usłyszałem głos za swoimi plecami.
Odwróciłem się i ujrzałem ładną dziewczynę, mniej więcej w moim wieku, na wysokich szpilkach, w krótkiej mini i bluzce odsłaniającej prawie cały biust.
- Do mnie mówisz? – upewniłem się.
- No a do kogo? – odparła, jakby to, że zwracała się do mnie było oczywiste. – Co taki śliczny chłoptaś robi tu całkiem sam, hmm? – uniosła brwi.
- Wychodzi, jak sama zauważyłaś.
- A nie chciałbyś zostać jeszcze trochę? – powiedziała słodko, podchodząc i kładąc mi rękę na ramię. Widziałem jak celowo wypina bardziej piersi.
- Nie, raczej nie. – odparłem, zdejmując jej rękę z ramienia.
- Och, daj spokój.  Też nie ma tu ze mną nikogo i czuję się samotna. A nie fajnie jest imprezować samemu. – powiedziała, udając smutek. – Moglibyśmy dotrzymać sobie towarzystwa do końca wieczoru. Albo nocy. – szepnęła mi ponętnie do ucha.
Stałem, czując jej bliskość. Wiedziałem, że to typ dziewczyny, która lubi zaliczać facetów. Nie kręciło mnie coś takiego, ale naszła mnie pewna myśl. Gdyby chłopaki mnie z nią zobaczyli zdobyłbym uznanie w ich oczach, bo trzeba było przyznać, że jest niezła. Skoro oni mogli sobie pozwolić na jednonocne przygody, to dlaczego ja bym nie mógł?
- Wiesz, przemyślałem to. – odezwałem się do dziewczyny.
- I do czego doszedłeś? – spytała seksownie, przysuwając się jeszcze bliżej mnie.
- Doszedłem do wniosku, że twoja oferta jest dość ciekawa i chyba z niej skorzystam.


~*~

- Pójdę po jakieś drinki, a ty rozejrzyj się za stolikiem, dobrze? – poprosił Zayn.
- Dobrze. – odparłam.
Mój chłopak udał się do baru, podczas gdy ja szukałam wzrokiem pustych miejsc. Nagle, jakiś mijający mnie brunet, potrącił mocno moje ramię.
- Ała. – jęknęłam.
Chłopak błyskawicznie się odwrócił.
- Przepra… – urwał, gdy na mnie spojrzał. W jego piwnych oczach malowało się zaskoczenie. Zapewne była to wina tych świateł, ale zdawało mi się, że pobladł.
- Wszystko w porządku? – spytałam zdezorientowana.
- Leslie… – szepnął.
- Skąd znasz moje imię? – zdziwiłam się.
- To niemożliwe. – mruknął do siebie, po czym przeniósł wzrok na mnie i powiedział mi prosto w oczy. – Przecież ty jesteś martwa.
_________________________________________________________

A oto i piątka ! :D Niby miało się trochę rozjaśnić, ale nie wiem, czy rzeczywiście tak jest :D
Są także perspektywy pozostałych chłopców, więc jest ich już trochę więcej w opo :D A i nie wiem, czy się zorientowałyście, ale chłopcy nie są tu sławni ;)
To do następnego :) - Olga

Może z tego rozdziału coś wywnioskujecie :D Rzeczywiście, nie wszystko się wyjaśnia, i chyba nawet robi się bardziej tajemniczo.
Mamy nadzieję, że Wam się spodoba :) - Oliwia

piątek, 6 kwietnia 2012

Rozdział 4.

Obudziłem się, trzymając moje szczęście w ramionach. Otworzyłem szerzej oczy i zerknąłem na śliczną twarz dziewczyny, która była dla mnie całym światem. Delikatnie obejmowałem jej drobne i kruche ciało, obawiając się, że choćby jeden mocniejszy gest, mógłby zrobić jej krzywdę. Spała słodko, uśmiechając się lekko. Ten widok wywołał także mój uśmiech, bo wiedziałem, że to dzięki mnie była szczęśliwa. Dzięki naszej wspólnej nocy. Nie twierdzę, że seks jest jedynym dowodem miłości, ale świadczy o tym, że ufamy drugiej osobie i chcemy jej to udowodnić, oddając się jej. Oczywiście nie był to mój pierwszy raz z Leslie.
Dziewczyna zaczęła coś mamrotać przez sen. Wytężyłem słuch i starałem się wychwycić słowa.
- Kocham cię, Zayn.  – udało mi się w końcu usłyszeć. Wtuliła się we mnie mocniej i leniwie otworzyła oczy.
- Też cię kocham. – mruknąłem. – Moja księżniczka dobrze spała?
- Bardzo dobrze. Dzięki swojemu księciu. – zaczęła składać pojedyncze pocałunki na mojej klacie.
- Dzisiejsza noc ci nie wystarczyła? – zaśmiałem się.
- Przecież nie robię nic takiego. – odpowiedziała, chichocząc lekko. – Która godzina?
- Po dziesiątej. Chyba przydałoby się już wstawać.
- Nie. – jęknęła. – Poleżmy jeszcze trochę. – zaczęła palcami kreślić linie na moim torsie.
- No dobrze. – zgodziłem się, przyciągając ją jeszcze bliżej.

~*~

-Zayn, może byśmy wyszli gdzieś dziś wieczorem? -usłyszałem to pytanie, dzisiaj przy śniadaniu.
-Nie wiem, czy to dobry pomysł. Dzisiaj jestem zajęty... -odparłem wymijająco.
-Niby czym? - przerwała mi. -Obiecałeś, że będziemy częściej wychodzić.
Odłożyłem łyżkę do miski, oparłem się o krzesło i ciężko westchnąłem. Ma racje, obiecałem.
-Dobrze - przejechałem rękoma po twarzy - Gdzie chcesz iść?
-Do klubu.
-Do klubu? Dlaczego akurat tam?
-Chcę się zabawić. - wzruszyła ramionami - Nigdy nie zabierałeś mnie do klubu. Doniya, powiedziała mi, że otworzyli nowy w centrum miasta.
Nie wiedziałem co odpowiedzieć. Klub. To niebezpieczne. Możemy tam GO spotkać. Zdecydowanie nie powinniśmy tam iść. Ale obiecałem.
-A nie chcesz może wyjść do restauracji? Kawiarni? A może na spacer?
-Nie. Chcę do klubu.

~*~


Spojrzałem na duży budynek klubu, z którego słychać było głośną muzykę.
- Jesteś pewna? – spytałem po raz kolejny. Za każdym razem miałem nadzieję, że Leslie uzna, że to jednak nie najlepszy pomysł i powie, że chce wracać do domu. Jednak ona odparła stanowczo:
- Jestem pewna.
- No to na co jeszcze czekamy? – spytał ochoczo Harry. On, Louis i Niall przyszli tu razem z nami.
Leslie wzięła mnie za rękę i poprowadziła do wejścia. Stanie w kolejce przeciągało się, gdyż ochroniarze sprawdzali dowody niektórym imprezowiczom i wyprowadzali nieletnich, którzy próbowali nielegalnie się dostać. Kiedy przyszła nasza kolej na mnie, Leslie i Louis’a machnęli tylko ręką, że możemy wejść. Natomiast co do lokatego i Horan’a nie byli przekonani i biedaki musieli się ośmieszyć, pokazując dowody i udowadniając, że naprawdę są pełnoletni.
Kiedy weszliśmy moim oczom ukazała się duża sala, mieniąca się mnóstwem kolorów świateł, odbijanych przez kulę dyskotekową. Miejsce było przepełnione masą ludzi. Widziałem osoby tańczące na parkiecie, na których ciałach, dało się dostrzec krople potu; pary całujące się w kątach, dokładnie poznające każdy milimetr ciała partnera i pojedyncze osoby siedzące przy barze i popijające drinki.
Spojrzałem na moich przyjaciół. Harry wypatrzył już jakąś dziewczynę i ostrzył sobie na nią ząbki. Louis dokładnie ją obserwował, oceniając jaka jest zapewne i dając rady lokatemu, jak najlepiej ją poderwać. Nawet Niall włączył się do tej dyskusji. Na ogół jest słodkim chłopcem, ale czasem lubi poszaleć z dziewczynami.
A propos dziewczyn.
- I jak? – spytałem, przenosząc wzrok na Leslie.
- Świetnie. – odpowiedziała z wielkim uśmiechem na twarzy. – Chodź, zatańczymy! – złapała mnie i pociągnęła do tłumu, kłębiącego się pośrodku sali.

_______________________________________________________________________
Wróciłam do Was :) To był dość ciężki czas, bo weny w ogóle nie miałam, i czułam się z tym fatalnie.
Co do opowiadania: to dużo ten rozdział jeszcze nie wyjaśnia, ale w następnym już będzie trochę bardziej jaśniej, choć też znowu trochę pokomplikujemy. Mam nadzieję, że wszystko załapiecie. - Oliwia ♥

Jak Wam się podoba rozdział z wielkim powrotem Oliwii? Mamy nadzieję, że się nie zawiodłyście :)
Dziękujemy za komentarze, czytamy wszystkie i bardzo nas one cieszą ♥ Jednak zauważyłam, że z każdym rozdziałem jest ich coraz mniej :c Nie bójcie się komentować! :) Nie wiecie jak nas cieszy każdy komentarz ♥ - Olga

P.S. Po lewej pojawiła się sonda ;)