sobota, 12 maja 2012

Rozdział 8.

Kierowałam się właśnie w miejsce, w którym umówiłam się z chłopakiem z klubu, Liam’em. Szłam pewnym krokiem, nie chcąc okazywać niepewności. Starałam się być zdeterminowana, jednak mimo wszystko miałam wątpliwości, a gdzieś w zakamarkach mojego umysłu kłębił się strach. Ale co się dziwić? Umówiłam się nocą z chłopakiem, którego nie znam, a który wygaduje jakieś bzdury na mój temat, że niby jestem martwa. Nie miałam też pewności, czy aby nie jest chory psychicznie, a jeśli był, mógł być niebezpieczny. Zayn twierdził, że za bardzo się upił i dlatego wygadywał takie głupoty, ale przecież widziałam, że był prawie trzeźwy.
Dotarłam w umówione miejsce punkt północ, czyli równo z ustalonym czasem. Chłopaka jeszcze nie było, więc chodziłam w tę i z powrotem, czekając na niego.
W końcu ujrzałam męską sylwetkę, wyłaniającą się z ciemności. Jego ciało oświetliła uliczna latarnia. Pomimo, że spotkaliśmy się tylko raz, już z takiej odległości mogłam ocenić, że to na pewno on. Zmierzał w moim kierunku równym krokiem. Gdy minął latarnię jego twarz ponownie okryła ciemność, podobnie jak resztę ciała. Kiedy wszedł w światło kolejnej spróbowałam odczytać uczucia z jego twarzy, jednak jej wyraz pozostał tajemniczy. Ponownie zniknął w ciemnościach, aż wyłonił się tuż przede mną.
- Cześć. – uśmiechnął się lekko.
- Cześć. – odparłam beznamiętnie, zachowując dystans.
- Chciałaś się spotkać w jakimś konkretnym celu, czy tylko tak pogadać?
- Nie domyślasz się? – spytałam ironicznie, unosząc brwi. – Hmm, no pomyślmy. Wygadujesz, że niby jestem martwa… Nie, na pewno nie chodzi o to, tylko o zwykłą pogawędkę. – prychnęłam.
- Ślicznie wyglądasz, kiedy się złościsz. – uśmiechnął się szeroko.
Przyglądałam się wargom, pomiędzy którymi widać było śnieżnobiałe zęby. Ten uśmiech był szczery, przyjazny. Na dodatek… jakiś znajomy. „Czy Zayn mówił prawdę, że znałam Liam’a, gdy byłam mała?”.
- Zayn też mi tak mówi. – powiedziałam, nawiązując do jego poprzedniej wypowiedzi. – Chociaż on stara się mnie raczej nie denerwować, chyba że dla żartów.
- No tak, Zayn. – mruknął Liam.
- Chyba się nie lubicie, co?
- Nieszczególnie. – wzruszył ramionami.
- Nieszczególnie? – uniosłam brwi. – W klubie wyglądaliście, jakbyście chcieli się nawzajem pozabijać.
- To tylko tak wygląda. – zażartował.
„Ten śmiech…”. Nie słyszałam go po raz pierwszy. Znałam go doskonale. Ale skąd?
Zaczęłam przyglądać się Liam’owi, dokładnie studiując każdy fragment jego twarzy. Próbowałam przywrócić jakieś wspomnienia związane z tym chłopakiem. Jeśli naprawdę się znaliśmy to przecież siedziały gdzieś tam, w zakamarkach mojego umysłu. Choćby tych najdalszych, ale jednak mimo wszystko były. Wytężyłam umysł próbując coś sobie przypomnieć, jednak wywołało to tylko ból głowy. Przyłożyłam rękę do czoła.
- Wszystko w porządku? – zmartwił się Liam.
- Tak. – odparłam, przekonana, że tak jest. Jednak w tym momencie dostałam zawrotów głowy. Poczułam jak tracę kontrolę nad swoim ciałem, a potem urwał mi się film.

~*~

Narzuciłem coś na siebie, i szybkim krokiem wyszedłem z domu, trzymając karteczkę którą zostawiła Katherine. Miałem mętlik w głowie, nie wiedziałem, czy to się naprawdę wydarzyło. Nie mogło się wydarzyć. Ja nie chciałem, by się wydarzyło. Nie mam pojęcia, co we mnie wstąpiło, dlaczego w ogóle poszedłem z tą dziewczyną. Chęć zaimponowania chłopakom? Naprawdę musiało mi odbić. Skierowałem swoje kroki do małego baru, na plaży. Wczoraj Katherine powiedziała, że często tam bywa. Może akurat ją spotkam.
Po kilku minutach moim oczom ukazał się mały budynek, niczym szczególnym nie wyróżniający się od reszty w tym mieście. Nigdy wcześniej tu nie byłem, rzadko bywam w takich miejscach. Przeszedłem obok grupki pijanych mężczyzn przed wejściem i znalazłem się w środku. Było tu ciemno, i panował zaduch. Przeszukałem wzrokiem wszystkie stoliki, i mój wzrok napotkał ją. Skąpo ubraną blondynkę, która siedziała sama (co wydawało się dziwne) przy okrągłym stoliku. Ruszyłem niepewnie w jej stronę, i dopiero gdy znalazłem się przy jej stoliku, zdałem sobie sprawę, że nawet nie wiem co powiedzieć.
-Cześć. - wydukałem.
Podniosła wzrok na mnie i na jej twarzy zagościł uśmiech.
-Niall! - wstała i przytuliła mnie. -Przyszedłeś!
-Tak. - powiedziałem wyślizgując się z jej objęć. -Chciałbym... pogadać.
Wyglądała na trochę zaskoczoną, lecz po chwili chwyciła mnie pod rękę i ruszyła przeciskając się przez tłum.
-Chodźmy na plażę, tam jest spokojnie! -krzyknęła w moją stronę.
Zaskoczony ruszyłem za nią w stronę wyjścia.
________________________________________

Przepraszamy, że tak długo nie było rozdziału :s Mamy jednak nadzieję, że się nie gniewacie :) Dziękujemy za wyświetlenia i komentarze, to wiele dla nas znaczy ! ♥
♥ - Olga & Oliwia