czwartek, 7 czerwca 2012

Rozdział 9.

Ogień. Wszędzie ogień. Upalny żar rozgrzewa skórę do czerwoności, przez krztuszący dym coraz trudniej się oddycha.
Główne wyjście – zablokowane. Zostaje jeszcze tylnie.
Drzwi nie chcą współpracować. Nie ważne z jaką siłą się w nie uderzy, one nie odpuszczają. Ale nie można się poddać. To jedyna szansa. Kolejne uderzenie – nie dały rady.
Na zewnątrz powietrze również przepełnione jest dymem, przez co nie daje upragnionej otuchy. Jednak fakt, iż nie jest się już uwięzionym wewnątrz jest pocieszający. Ale gdzie teraz? Wszędzie ogień, płomienie, żar. Zostaje tylko jedno wyjście. Woda.

~*~

Obudziłam się z krzykiem. Znowu.
- Spokojnie, Leslie. Spokojnie. – usłyszałam czyjś delikatny głos.
Podniosłam wzrok, przypominając sobie, co wydarzyło się nim zasnęłam. Chwila. Ja wcale nie zasnęłam. Zemdlałam, a przy mnie był…
- Liam. – powiedziałam cicho, kiedy moje oczy napotkały jego.
- Tak. – odparł, uśmiechają się lekko.
Przeniosłam wzrok na swoje ręce, które drżały.
- Znów ten sam koszmar. – powiedziałam cicho do siebie.
- Jaki koszmar? – zainteresował się brunet.
- Straszny. – odparłam tylko.
Chłopak nie odzywał się, wyczekując aż zdradzę coś więcej.
- Byłam uwięziona w jakimś płonącym budynku i nie umiałam się z niego wydostać. Kiedy w końcu udało mi się uciec, okazało się, że wszystko dookoła płonie. Zostało tylko wskoczyć do morza. Na tym skończył się mój sen. – powiedziałam podnosząc wzrok na Liam’a, który patrzył na mnie bardzo poważnie. – I… – zaczęłam, jednak urwałam.
- I co? – spytał.
- Nie jestem pewna, bo to wszystko było dość niewyraźne… Ale zdaje mi się, że ktoś tam ze mną był. Jakiś chłopak.
Brunet wypuścił powietrze z ust, najwidoczniej wstrzymywał oddech.
- Leslie, chyba nadszedł czas, byś poznała swoją przeszłość. – oznajmił poważnym tonem.

~*~

-Więc... o czym chciałeś porozmawiać? - spytała uśmiechając się delikatnie.
Nie wiedziałem jak dobrać słowa. Czułem trochę zawstydzenie jak i zażenowanie, z powodu tego o co zaraz zapytam.
-Pamiętasz wczorajszą noc, prawda? Wiesz... zostałaś u mnie... no i chciałem się spytać... Czy coś się wtedy... wydarzyło? 
Napotkałem jej zdziwione spojrzenie. Przeniosła wzrok na ocean, a potem spojrzała mi prosto w oczy, śmiejąc się cicho.
-Nie Niall, nic się nie wydarzyło. Spokojnie. - powiedziała głaskając mnie po ramieniu.
-No bo wiesz, obudziłem się rano, nic nie pamiętając no i ta Twoja karteczka...
-Ach tak...
-Co.. co miałaś na myśli, dziękując mi? - spytałem.
-Dziękowałam, za to, że pozwoliłeś mi wczoraj zostać. Na prawdę nic nie pamiętasz?
-W tym problem.
-Nic nieprzyzwoitego się nie wydarzyło. Źle się poczułam, zaprowadziłeś mnie do siebie do domu. Może nie byłeś do końca trzeźwy, ale zaproponowałeś mi nocleg i ile byłeś w stanie, pomogłeś.
-To wszystko wyjaśnia.
-Wybacz, jeśli narobiłam kłopotu...
-Nie -przerwałem jej- Wszystko w porządku.
Nastała dość niezręczna cisza, którą co chwile przerywały fale obijające się o brzeg. 
-Chodź -złapała mnie za rękę -Coś Ci pokażę.

~*~

Siedziałem przed telewizorem, oglądając jakiś nudny film, który leciał akurat w telewizji. Byłem tak znudzony, że już chyba bardziej się nie dało.
Moje zrzędzenie samemu sobie, przerwał dźwięk sms’a. Spojrzałem na wyświetlacz: LOUIS. Nabrałem powietrza w usta i otworzyłem wiadomość:
Masz ochotę gdzieś wyjść?
 _______________________________________________________
Przepraszamy, że tak długo nie dodawałyśmy, ale tak jakoś wyszło. Za to teraz macie nowy rozdział, może nie jest jednym z najdłuższych, ale mamy nadzieje że się Wam podobał (: Dziękujemy też za ponad 20 tys. wyświetleń tego bloga, to na prawdę niesamowite! I jeśli możecie, to skomentujcie. Każdy komentarz się dla nas liczy i każdy czytamy. - Oliwia ♥

Tak, baaardzo przepraszamy za tak długą nieobecność ;s Jednak wiecie, koniec roku = masa popraw, zaliczeń itp. itd. Mamy nadzieję, że nas rozumiecie ;)
- Olga ♥