niedziela, 23 września 2012

Rozdział 10.

- Jak to, moją przeszłość? – spytałam, udając że nie rozumiem. Ale chyba wiedziałam, co Liam ma na myśli…
- To nie jest zwykły koszmar, to wydarzyło się naprawdę. I ja też tam byłem… – spuścił głowę. Siedział tak przez chwilę, lecz w końcu westchnął i ponownie na mnie spojrzał. – Co pamiętasz ze swojej przeszłości?
- Niewiele. – przyznałam. – Moje pierwsze wyraźne wspomnienie to moment, gdy budzę się w szpitalu, a Zayn trzyma mnie za rękę. Czasem powracają też krótkie wydarzenia z mojego dzieciństwa, ale zazwyczaj są dość niewyraźne.
- Czy Zayn wmówił ci, że go kochasz? – spytał wprost.
- Nie. – zaprzeczyłam. – Nie próbował mi niczego wmawiać. Zaopiekował się mną, dbał o mnie i dał dom, w którym mogłam żyć. Z początku nie mieszkaliśmy razem, ale i tak Zayn był stałym gościem w moim domu, a ja w jego. Spędzaliśmy razem mnóstwo czasu, dzięki czemu zbliżaliśmy się coraz bardziej do siebie. W końcu sama się w nim zakochałam.
- Więc ty go kochasz? – powtórzył brunet, zupełnie jakby to, co właśnie powiedziałam, nie wystarczyło na potwierdzenie moich uczuć w stosunku do mulata.
- Tak. – skinęłam głową.
Chłopak wyraźnie posmutniał. O co chodziło? Kim on był?
- Czy wiesz, co się wydarzyło zanim obudziłaś się w szpitalu? – Liam zadał kolejne pytanie.
- Miałam wypadek. – odparłam.
- A twoi rodzice?
- Nigdy szczególnie się mną nie przejmowali. – teraz ja posmutniałam. Niestety taka była prawda… – Kiedy okazało się, że przeżyłam, wyjechali w interesach, nie czekając nawet aż się obudzę. Podobno stwierdzili, że Zayn dobrze się mną zaopiekuje. Mieli rację. – tym razem uśmiechnęłam się. – Ale właściwie, dlaczego pytasz o to wszystko? Skoro ponoć wszystko wiesz?
- Tego nie powiedziałem. – zaprzeczył. – Ale wiem sporo o twoim dawnym życiu, a to, co mi właśnie powiedziałaś dotyczy nowego.
W sumie miał rację. Opowiedziałam mu o moich przekonaniach i tym co wiem, ale od czasu wypadku. Jednak nie miałam pojęcia, co działo się wcześniej…
- Ja już opowiedziałam ci wszystko. – odezwałam się. – Więc teraz ty mi powiedz, dobrze?
- Dobrze. – skinął głową.
- Kim byłeś w moim życiu?
- Wszystkim. – odparł krótko. – Tak właśnie mi się wydawało, a ty dodatkowo mnie o tym zapewniałaś.
- W jaki sposób?
- Ciągłymi pocałunkami, kiedy tylko się widzieliśmy, nieustającymi telefonami, kiedy wyjeżdżałem do rodzinnego miasta i tym… że mi się oddałaś.
- Co?! – krzyknęłam.
Nie! To było niemożliwe! Swój pierwszy raz przeżyłam z Zayn’em! Przecież musiało tak być, musiało…
- Nie wierzę ci. – oznajmiłam.
- Wiem, że nie masz powodów, by mi wierzyć… Ale to najszczersza prawda. Byliśmy prawdziwie zakochani i byliśmy ze sobą szczęśliwi, jak nigdy przedtem.
- Załóżmy, czysto hipotetycznie, że ci wierzę. – powiedziałam. – W takim razie skoro byliśmy tacy szczęśliwi, dlaczego to się zmieniło? Dlaczego nie było cię przy mnie w szpitalu i nigdy nie widziałam cię przez ten cały rok?
- Wyjechałem z miasta, zaraz po wypadku…
- Jak to?
- Proszę, nie przerywaj mi. Wszystko ci opowiem.
Skinęłam głową na znak, że będę cierpliwie słuchać.
- Jak już mówiłem, twój koszmar jest prawdziwy. Przedstawia scenę wypadku sprzed roku, który miał miejsce w przystani.
„Więc to dlatego zawsze mnie tam ciągnęło”, pomyślałam.
- Lubiliśmy to miejsce, bo to właśnie tam spotkaliśmy się po raz pierwszy. W mojej rodzinie było ciężko z pieniędzmi, więc dorabiałem, pomagając w przystani. Pewnego razu zawędrowałaś tam przez przypadek, będąc na spacerze. Poprosiłem o twój numer. Widziałem, że nie miałaś ochoty mi go dawać, ale było ci głupio odmówić, więc jednak to zrobiłaś. Zadzwoniłem, umówiliśmy się. Ten wieczór był bardzo przyjemny dla nas obojga. Potem zaczęliśmy się regularnie spotykać, aż w końcu zostaliśmy parą. Jak już mówiłem byliśmy w sobie bardzo zakochani, żadne z nas nie widziało świata poza tym drugim.
Urwał na moment. Wziął głęboki oddech i kontynuował.
- Zayn był wtedy moim najlepszym przyjacielem. Kiedy dowiedział się, że kogoś mam bardzo się podekscytował i oznajmił, że musi cię poznać. Spełniłem jego prośbę… jednak nie sądziłem, że po jakimś czasie on również się w tobie zakocha. Widziałem to, widziałem to w jego oczach, w sposobie w jakim na ciebie patrzył… Masz pojęcie jak się wtedy czułem? Zayn był moim najlepszym przyjacielem, a ty byłaś moją największą miłością. Nie wiedziałem, co mam robić…
Ponownie urwał na moment, jakby układał sobie myśli.
- W dzień naszej rocznicy wybraliśmy się do przystani. Akurat tego dnia wybuchł tam pożar. Akurat, gdy byliśmy w środku… Ogień. Wszędzie był ogień. Upalny żar rozgrzewał skórę do czerwoności, przez krztuszący dym coraz trudniej się oddychało.
Główne wyjście – zablokowane. Zostało nam jeszcze tylnie.
Drzwi nie chciały współpracować. Nie ważne z jaką siłą się w nie uderzaliśmy, one nie odpuszczały. Ale nie mogliśmy się poddać. To była jedyna szansa. Kolejne uderzenie – nie dały rady.
Na zewnątrz powietrze również było przepełnione dymem, przez co nie dało nam upragnionej otuchy. Jednak fakt, iż nie byliśmy już uwięzieni wewnątrz był pocieszający. Ale gdzie teraz? Wszędzie był ogień, płomienie, żar. Zostało tylko jedno wyjście. Woda. Wskoczyliśmy do morza, nie widząc dla nas innego sposobu ratunku. Tylko, że ty… Nie umiałaś pływać.
„I nadal nie umiem”, pomyślałam.
- Morze było niespokojne, przez co miałem problemy z podpłynięciem do ciebie. Zaczęłaś się topić. Bałem się, że mi się nie uda. Wtedy nagle ktoś wskoczył do wody, tuż obok ciebie. Po chwili zorientowałem się, że to Zayn. Nie mogłem w to uwierzyć, bo on też nie umiał pływać… Myślałem, że oboje zginiecie. Ale najwidoczniej jego miłość do ciebie dała mu siłę, bo udało mu się. Dopłynął z tobą aż do brzegu. Kiedy zauważyłem, jak się przemieszczacie nieco się uspokoiłem i sam zacząłem płynąć w kierunku lądu. Gdy już dopłynąłem, okazało się, że straciłaś przytomność, a twój puls był słabo wyczuwalny. Na szczęście w tym momencie przyjechała straż pożarna i pogotowie. Najwidoczniej ktoś powiadomił służby o pożarze.
Znowu urwał.
- Pojechaliśmy do szpitala razem z tobą, w karetce. Lekarze mówili, że twój stan jest ciężki. Myślałem, że się załamię… Kiedy siedzieliśmy w poczekalni Zayn wytknął mi, że to wszystko moja wina, że prawie cię zabiłem… Wtedy ja również w to uwierzyłem. Nienawidziłem się za to, szczerze nienawidziłem. Postanowiłem, że wyjadę, żebyś już nigdy więcej nie musiała mieć ze mną do czynienia, jeśli w ogóle byś przeżyła, bo co do tego nie miałem pewności. Przez ten cały rok żyłem w samotności obwiniając się za krzywdę, jaką ci wyrządziłem. Zastanawiałem się, czy żyjesz, a jeśli tak, to jak się miewasz. Czy jest ci dobrze? Czy czasem mnie wspominasz? W końcu nie wytrzymałem i postanowiłem wrócić, mając nadzieję, że może nadal tu mieszkasz. Tydzień później spotkaliśmy się w klubie.
Zamilkł, zakończywszy historię.
Siedziałam, nie wiedząc, co powiedzieć.
- Więc to wszystko prawda? – wykrztusiłam w końcu.
- Tak. – skinął smutno głową.
W mojej głowie ścigało się milion myśli, nad którymi nie umiałam zapanować. Co ja miałam teraz zrobić? Żyć nadal, jakbym nigdy nie poznała prawdy? Czy może porozmawiać z Zayn’em i zastanowić się, czy nie powinnam zmienić czegoś w swoim życiu?
Niestety, nie miałam pojęcia.
____________________________________________

W końcu jest 10. rozdział ! :) Niestety pisany tylko przeze mnie, gdyż Oliwia ma mnóstwo na głowie i miała nieco problem z weną :s Ale następny będzie już od nas obu ! :)
Mam nadzieję, że podobał się Wam ten rozdział :) Prosimy o komentarze ♥
Całusy,
Olga

10 komentarzy:

  1. Wielkie dzięki, że wróciłyście na ten blog! Tak na to czekałam :) nareszcie wiemy co się wydarzyło. Tak długo trzymałyście nas w niepewności, ale dotrwaliśmy! A co do rozdziału to świetny :) i szczerze mówiąc nie wiem jak to może się dalej potoczyć, nie wiem co bym zrobiła na miejscu Leslie.
    No cóż :) czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślałam, że umrę z tęsknoty za tym blogiem! Ale cóż... JEST! I tak się cieszę... Nie obwiniam was o to, że tak długo nie było nowego rozdziału... W sumie to was rozumiem, ale proszę aby kolejny był szybciej bo chyba nie wytrzymam :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Matko... Czy tylko ja mam oczy na pół twarzy? Ludzie, ludzie, widzę niebo! Babciu, idę do ciebie!!!
    ...
    A więc zgon. Totalny zgon. Na miejscu. Z zachwytu umarłam. A wskrzesić mnie może tylko następny zajebisty rozdział. Trzymam kciuki za Oliwię, niech wraca jak tylko będzie mogła :).
    Pozdrowienia,
    Christina.

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jest świetny! W końcu powróciłyście do pisania jak się cieszę :D Życzę wam dalszych tak ciekawych rozdziałów i by Olivia do nas wróciła z ciekawymi pomysłami :)

    OdpowiedzUsuń
  5. o mój boże... niesamowity. wreszcie wszystko się wyjaśniło!! nie mogę się doczekać następnego rozdziału!! mogłabyś mnie poinformować na tt: @iLoveeLiaam
    ;p

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow..tyle zdołałam wykrztusić..Napewno nikt nie zaprzeczy ze rozdział jest cudowny ! Wiele wyjaśnia ale tez daje dużo do myślenia..znaczy w moim mniemaniu tak jest :D Czekam na następny..nie każcie nam długo czekać <3

    OdpowiedzUsuń
  7. *____________________________________________________*
    No to tyle ode mnie xD hahahah.
    Zajebiaszczy czekam na nnastępny :) MAM NADZIEJĘ, ŻE BĘDZIE SZYBCIEJ!! <3
    zapraszam na mojego: http://idontwantturnbacktime.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. KIEDY NASTĘPNY !!?? Już nie mogę się doczekać <3 luv it serio opowiadanie jest genialne ^>^ Kocham je nie mogę żyć ani oddychać nie pozwulcie mi się męczyć długo bez tlenu ;) czekam na NEXTA <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  9. W końcu wiadomo o co chodzi z Liamem Naprawde podoba mi sie ten blog i czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  10. Babki dodawajcie następne bo umre z ciekawości kocham tego bloga tlykos zkoda z etak rzadko sa tutaj rozdziały ;/ ale i tak go kocham ;)

    OdpowiedzUsuń